piątek, 31 października 2014

Słowo jest nośnikiem energii i ma moc!

Ostatnio coraz częściej biegam po okolicy. Te doświadczenia są dla mnie źródłem refleksji nad sobą, swoją motywacją, wewnętrzna siłą i tym, co jej służy lub nie służy, pokorą wobec ograniczeń ciała i radością z obcowania z naturą. Bieg po okolicy to również okazja by z boku poprzyglądać się budynkom, zwierzętom domowym a także i ludziom.

Te ułamki sekund kiedy widzę ludzi dookoła mnie gdy biegnę jak choćby: pana który mozolnie dzień po dniu maluje od 3 tygodniu bardzo długie ogrodzenie, operatora walca który w okolicy  buduje drogi, mamę wsadzającą dziecko do wózka, dorosłych zwracających się do siebie na pożegnaniu na progu drzwi są dla mnie źródłem inspiracji. Ich mimika, słowa, gesty a także energia czy nastawienie danego dnia do życia widziane przeze mnie tylko przez kilka sekund skłaniają do refleksji a w głowie pojawiają się pytania o sens życia? O drogę która podążamy? O bliskie relacje? O to co wspiera życie jako takie a co niekoniecznie?

I gdy ostatnio biegłam po okolicy w pamięci zapadło mi usłyszane zdanie. Biegłam właśnie koło jednorodzinnego domu przed którym na podwórku bawił się chłopiec chyba z babcią.

Usłyszałam, że starsza pani namawia malca do powrotu do domu a on stanowczo odmawia. Mijam ich, uśmiecham się a pani odwzajemnia uśmiech a jednocześnie do chłopca mów: „O widzisz zaraz Cię Pani zabierze i będziesz miał. Wracaj do domu”.

Chłopiec popatrzył na mnie bardzo uważnie. Śledził każdy mój ruch, sprawdzając zapewne czy aby nie zamierzam skręcić z trasy i wpaść po niego na podwórko.

Uśmiechnęłam się do niego, on jednak nadal z zasępioną miną i ciałem które jakby zastygło w bezruchu patrzył na mnie. Odprowadził mnie wzrokiem do końca ogrodzenia wobec jego domu.

Pobiegłam dalej jednak zdanie wypowiedziane przez babcię do wnuczka zostało w mojej głowie.

Poczułam smutek i bezsilność. A to dlatego nie ma we mnie zgody na takie komunikaty do dzieci. Zależy mi by to, co mówimy (i też jak mówimy) wpierało je w byciu w przyszłości spełnionymi, szczęśliwymi, świadomymi swojej wartości dorosłymi a co więcej ludźmi z kompetencjami prowadzenia dialogu opartego na potrzebach, ceniącymi szacunek do życia jako takiego i gotowych na porozumienie oparte na założeniach wygrany-wygrany. Dzieci są tak samo ludźmi jak i dorośli i ich prawo do szacunku, wsparcia, bycia zauważonym jest tak samo ważne jak prawo dorosłego.

Co więcej by rozwijać się harmonijnie i w pełni potrzebują bezwarunkowej miłości i poczucia bezpieczeństwa. To od  tego jak dzieci traktujemy, co do nich mówimy zależy w pewnym stopniu to czy widzą piękno otaczającego świata, czy chcą budować mosty porozumienia czy szukać możliwości i sposobu na walkę i wygraną.

A ja chcę współtworzyć świat oparty na pokoju i szacunku dla potrzeb bez konieczności kontroli, walki i agresji. Gdy myślę o tym zdaniu pojawiają się w głowie pytania:

·         Czego tak naprawdę dowiedziało się dzisiaj to dziecko o  życiu?

·         Na ile ten komunikat buduje jego zaufanie do świata?

·       A także czego dowiedziała się o relacji z babcią? Na ile jej słowa wspierają kontakt z nią oparty na wzajemnym zaufaniu i akceptacji?

Dla jasności tego co piszę, moją intencją w żadnym razie nie jest krytyka zachowania starszej pani. Jak za chwilę pokażę widzę jej piękne potrzeby i dobre intencje które chciała zaspokoić zwracając się w ten sposób do wnuczka. Natomiast moją intencją do napisania tego wpisu jest przypomnienie sobie i Wam drodzy czytelnicy, że to co mówi jako dorośli (czasem z braku cierpliwości, bezsilności a nawet złości) ma duże znaczenie dla dzieci. Jako ich rodzice czy opiekunowie jesteśmy najważniejszymi osobami w ich życiu. Obserwują nas bacznie. Na bazie tego co robimy, jak się zachowujemy i także co mówimy dzieci budują swój obraz świata. I tu od razu kiełkuje mi kolejne pytanie:
  • Z jaką motywacją chcę by działało w życiu moje dziecko?
  • Z ciekawości? Z radości chłonięcia życia? Z lęku? Z chęci dominacji?
Jest pytanie i jest od razu odpowiedz – ja chcę by dzieci wchodziły w życie z ciekawością, odwagą do nowego, poczuciem własnej wartości i szacunkiem do siebie i innych.

Dlatego ważne jest dla mnie by to, co mówi i jak mówimy wspierało dzieci docieraniu do swoich potrzeb i z tego miejsca wypracowywania strategii i możliwych rozwiązań.

Wróćmy jeszcze na chwilę do intencji babci tego chłopczyka. Być może była zniecierpliwiona, a może sfrustrowana czy bezsilna. Być może już kilka razy prosiła dziecko by weszło do domu i tak się nie działo. Prawdopodobnie tęskniła za łatwością, współpracą być może za podążaniem za ustaleniami czy dotrzymywaniem umów. W danym momencie nie wiedziała lub nie miała siły jak inaczej skłonić dziecko do współpracy niż przez lęk. Chciała kontaktu, by jej prośba była zauważona i nie miała innego pomysłu jak sobie w tej sytuacji poradzić.

To zupełnie ludzka reakcja. Zdarzają się sytuacje gdy bezsilność czy emocje biorą górę. Gdy mówimy rzeczy które nie wspierają kontaktu za jakim tęsknimy lub które nie wspierają pożądanego przez nas efektu np. autentycznej chęci współpracy. I dlatego piszę ten post bo relację a także swoje własne nawyki reagowania na trudne sytuacje  budujemy dzień po dniu i najlepiej w sytuacji spokoju, kiedy jest czas na refleksje, na wyciągniecie wniosków co zadziało a co następnym razem chcemy zrobić inaczej i jak konkretnie chcemy to zrobić.

Ja chcę pamiętać by w chwilach bezsilności i frustracji nim cokolwiek zrobię lub powiem chcę wziąć minimum 3 wdechy i spojrzeć głęboko mojemu małemu człowiekowi w oczy by przypomnieć sobie o tym w oparciu o jakie jakości chcę budować relacje z dzieckiem i je wspierać i dopiero wtedy coś powiedzieć.